Strona 1 z 1
					
				Debian w Firmie czy trzeba mieć licencję?
				: 11 marca 2010, 19:22
				autor: klumb
				Witam.
Mam może banalne pytanie ale wiele osób ma sprzeczne zdanie na temat czy i jaką licencję powinienem mieć wykorzystując Debiana w Firmie podobnie jest z OpenOffice.
Czy ktoś mógłby mi powiedzieć jak to jest w naszym pięknym Kraju unormowane żebym się z CBA  nie obudził 
 
Dziękuję z góry.
 
			 
			
					
				
				: 11 marca 2010, 19:44
				autor: r35
				Żadnej licencji nie potrzebujesz - to nie system w stylu Microsoft gdzie prawie za wszystko trzeba płacić.
Dopóki nie wykorzystujesz oprogramowania chociażby z Microsoft, albo innych firm, które wyraźnie (zazwyczaj) o tym informują nie musisz się martwić o żadne kontrole.
A tak ma marginesie to kontrole może zlecić konkretna firma - w tym przypadku producent oprogramowania - która podejrzewa, iż w danej firmie jest wykorzystywane jej oprogramowanie bez wykupionej licencji (jeżeli taka jest wymagana).
A co do systemu Debian oraz pakietu biurowego OpenOffice nie jest wymagana żadna licencja, więc możesz wykorzystywać to oprogramowanie do woli bez obaw o tzw. CBA
Oczywiście są producenci oprogramowań pod chociażby system oparty o Linuksa, którzy za swoje oprogramowanie żądają zapłaty (licencji), w takim przypadku jest wymagana licencja.
			 
			
					
				
				: 11 marca 2010, 20:58
				autor: pavbaranov
				Przepraszam najmocniej, ale, r35 wprowadzasz ludzi w błąd!
1. Nie jest prawdą, że żadnej licencji nie potrzebujesz. Taką licencję  otrzymujesz włącznie z Debianem i jest to licencja GPL.
2. Licencja, a płatność za program nie pozostają w żadnym związku ze  sobą.
3. Nie jest prawdą, że "kontrole" są uzależnione wyłącznie od faktu  posiadania na komputerze programów MS oraz innych firm, "które zazwyczaj  o tym informują". Kontrola jest absolutnie niezależna od tego, jakie  masz oprogramowanie na komputerze i może, ale nie musi spotkać  kogokolwiek przez całe istnienie firmy.
4. Wbrew Twoim słowom licencja zarówno na Debiana jak i na OpenOffice  jest potrzebna, by się nią "wylegitymować" przed ewentualnymi  kontrolerami (aczkolwiek co tu ma do rzeczy niesławne CBA to nie wiem).  Treść takiej licencji jest instalowana wraz z OO, czy Debianem. Można ją  też pobrać z odpowiednich stron. Można mieć na komputerze, można  wydrukować.
5. Zapłata za program to nie licencja!
Jeśli zaś chodzi o OpenOffice.org, to oprócz wersji ze strony  openoffice.org, czy też jej odmiany w Debianie (choć jest to raczej  wersja go-oo.org, aniżeli openoffice.org, choć to nie ma nic do rzeczy),  to są wersje tego oprogramowania wymagające oddzielnej licencji lub w  sposób mylący rozprowadzane na dwu różnych licencjach, z czego  informacja na stronie sugeruje, że jedynie legalną jest licencja  producencka, z którą najczęściej powiązana jest opłata za program. Tak  jest np. z wersją firmy ux.pl, która w sposób mylny i fałszywy informuje  o konieczności zakupienia licencji producenckiej "by pozbyć się w  Polsce wszelkich możliwych kłopotów". Sposób, w jaki licencjonowana jest  ta wersja OOo jest tak pogmatwany, że w sumie nikt nie dojdzie do tego,  jak legalnie z niego można korzystać. Po kilkudziesięciu jednak latach  pracy w zawodzie, ostrożnie mogę stwierdzić, że skoro jest on również  rozpowszechniany na GPL, to nie wymaga także i ta wersja wykupienia  licencji komercyjnej dla takiego użytku, albowiem dowolny użytek  gwarantuje ta pierwsza licencja.
Zarówno Debiana jak i oficjalne OpenOffice można stosować zarówno do  użytku prywatnego, jak i komercyjnego na podstawie dołączanych do nich  licencji typu Open Source.
Jedyny problem, jaki dotyczy użytkowania Debiana (i innych systemów)  jest związany z częstym użytkowaniem na nim programów (w tym np.  czcionek) z licencjami własnościowymi, wymagającymi np. jakiegoś  konkretnego oprogramowania. Tak jest np. z czcionkami Microsoftu,  których byt jest oparty na licencji EULA i które wymagają dla swej  legalności istnienia na komputerze programów MS wykorzystujących te  czcionki. Innymi słowy, jeśli mam np. Windowsa na jednej partycji, a  czcionek w nim zawartych używam w linuksie - wszystko jest ok; jeśli mam  jakikolwiek program na linuksie, który korzysta z tych czcionek i jest  programem MS, to również wszystko jest ok. Jeśli jednak przekopiuję te  czcionki od kumpla, który ma Windows i zainstaluję je na linuksie -  przestaje być ok i naruszam licencję na te czcionki. Konia z rzędem  jednak temu, kto dojdzie o co MS w tej licencji chodzi. Podobnie jest z  niektórymi programami, czy systemami tak jak np. z zainstalowaniem np.  na virtualboksie systemu operacyjnego MacOS, który nie może być -  zgodnie z licencją - użytkowany na innym komputerze niż Apple'a.
Podobnie bywa z oprogramowaniem, które można używać do określonego  użytku (np. niektóre programy antywirusowe na linuksa, które możesz  stosować wyłącznie do użytku niekomercyjnego, chyba, że wykupisz  stosowną, komercyjną licencję).
Słowem: jeśli Debian i dostarczane z nim oprogramowanie wystarcza Ci, to  masz pełne prawa - na podstawie udzielonej Ci licencji - do korzystania  z tego oprogramowania w dowolny sposób, z zachowaniem warunków licencji  na której zostało ono rozpowszechnione (są to różne licencje GPL, LGPL,  Apache, BSD itd.). Rodzaj użytku - jeśli licencja na dany program nie  stanowi inaczej - jest obojętny.
Ot, z grubsza rzecz biorąc, chyba wszystko.
			 
			
					
				
				: 11 marca 2010, 21:02
				autor: yantar
				http://www.goldenline.pl/forum/oprogram ... mie/359476
Drugi post, interpretacja Urzędu Skarbowego. A licencję (np GPL) najlepiej wydrukować i mieć jako podkład, że jest to oprogramowanie open source itd (oczywiście licencja musi dopuszczać darmowy, komercyjny użytek jeśli o to nam głównie chodzi).
 
			 
			
					
				
				: 11 marca 2010, 21:06
				autor: jurenty
				Chciałem też od siebie dorzucić parę słów, ale pavbaranov to wytłumaczył bardzo czytelnie i dokładnie za to mu chwała, bo faktycznie wiele osób myli pojęcie licencji i jej wykorzystania.
			 
			
					
				
				: 11 marca 2010, 21:12
				autor: pavbaranov
				Ba, jeśli chodzi o "obowiązek podatkowy", to nie tylko są tego typu pisma jak przytoczone przez yantara, ale nawet Min.Fin. w sprawie tej się wypowiedziało, zresztą podobnie (nie w tożsamy sposób), co US w Gdańsku. 
Generalnie:
- jeśli program jest darmowy (niezależnie od rodzaju licencji), to nie istnieje żaden obowiązek podatkowy z nim związany, ważne, by program był darmowy dla umówionego użytku (czyli tego zastosowania, w którym jest wykorzystywany).
- jeśli program ma np. więcej niż jedną, darmową wersję i są pośród nich wersje płatne, to obowiązek podatkowy powstaje w tej sytuacji, w której ów program jest wykorzystywany w sposób objęty odpłatną licencją (ale w takim przypadku, albo ktoś ma na niego fakturę, albo jest wykorzystywany nielegalnie).