Strona 1 z 1

Uruchomienie vmware serwera pod Debianem

: 12 października 2009, 13:03
autor: marteen
Witam.

Czy ktoś z Was uruchamiał VMWARE-SERWER pod Debianem?
Czy są jakieś niespodzianki?

: 12 października 2009, 14:00
autor: lolleq
Uruchamiałem, jak coś trzeba będzie doinstalować to na pewno skrypt da znać co. Inna sprawa to użytkowanie - dramatycznie wolny na C2D E8400 i 4G RAM. Postawiłem VirtualBoxa i wirtualizacja dostała skrzydeł. Jedyne co mi się w vmware server spodobało to interfejs www do zarządzania maszynami wirtualnymi - może nie tyle wykonanie (java :-/) co idea... powstaje coś podobnego dla VirtualBoxa - ale na razie nie jest zdatne do użytku.

: 12 października 2009, 21:12
autor: marteen
Ja do tej pory używałem vmware-serwer pod Windowsami (2003/xp) i nie było problemów z wydajnością. Na pewno tak słabo wypada pod Debianem (ciekawe jak pod innymi dystrybucjami)?

: 12 października 2009, 21:43
autor: lolleq
Odpalanie Windows 2003 Server R2 trwało chyba z pięć minut mimo przypisania dwóch procesorów i 2G RAM. Na VirtualBox system odpala się minutę z hakiem, zupełnie nie widzę różnicy w wydajności między wirtualną maszyną a sprzętem rzeczywistym, podczas gdy na vmware nawet otwieranie okien to było wyzwanie ;-)

: 13 października 2009, 08:01
autor: michnik
Z samym uruchamianiem nie ma problemu ... instalacja przechodzi gładko.
Muszę zgodzić się równiez z tym, że wydajność jest dość mizerna.

: 13 października 2009, 08:19
autor: lessmian2
A czy instalowaliście na wirtualnych maszynach VMware-tools? Zdecydowanie przyśpiesza to nie tylko wyświetlanie grafiki, ale i całego systemu. Co prawda nie mam porównania do VirtualBox'a, ale jakoś nigdy nie miałem problemów z wydajnością wirtualnych systemów na VMware.

: 13 października 2009, 08:30
autor: lolleq
Oczywiście zainstalowałem - nie dało to oczekiwanych rezultatów. Kolega mający znacznie większe ode mnie pojęcie o VMware (certyfikaty, praca na tych systemach na bieżąco) również był w stanie wymyślić w czym tkwił problem - chociaż faktycznie nie podchodziliśmy do sprawy jako krytycznie ważnej ;-)