Witam, w moim uzasadnieniu kilka informacji.
Zaczynałem - jak wszyscy przeważnie od Redhata już 9-tki. Wcześniej dużo czytałem i marzył mi się linux. Ale to były czasy Amigi... Później Mandarake 10-tka i poleciało. Praktycznie instalowałem co było dostępne. Instalowałem i zmieniałem. Szukałem. Urzekła mnie konsola (to chyba też zasługa AmiShell'a) Pierwszy poważniejszy wybór padł na Slackware. Możliwość kompilacji. Pakiety i swaret. Brak zależności kontra przejrzystość distra. Dalej szereg egzotycznych linuksów z rodziny Debiana, też. Walka z wyborem: pakiety czy kompilacja. Instalka sid-a 3.0 z 20-tu płyt (bo neta miałem z Neostrady na Thomsonie). Coś nie wypaliło. Dalej poszukiwania, ale myślałem już o Debianie. Niby pakiety, ale nie rpm-y no i ten debianowy apt-get. Marzenie. Nareszcie net w kablu.
Pożegnałem się z Windowsem, tak od roku tylko linux. Nie to żebym coś do Windy miał, ale wolę linuksa. Konsola 'is The Best'
Ale musiałem się zmierzyć z Gentoo. Kilka (sic!) instalek pod rząd. Każdy, kto miał Gentoo to wie o co chodzi. Doszedłem do takiej wprawy, że stawiałem (od stage3) w kilkanaście godzin sensownie działający system. Jeszcze je mam na dysku - to z sympatii i szacunku do niego. Przesądziło, że docelowo będzie DEBIAN to "opuszczenie" na miesiąc Genciaka - ratowało mnie tylko
Sarge 3.1 stable to oczywiście obowiązkowa instalka. Wszystko gra i działa tylko trochę do tyłu z nowościami... ale stable, to stable.
Sięgnąłem po net-install i jest Etch (i pozostanie docelowo Debian testing) ze względu na jego zalety, repozytorium, i świeży soft. Jest stabilny, i szybki, bogata dokumentacja i przyjazne Forum. Oby tylko nie podzielił (nie daj Boże) losu Aurox'a. Wierzę w pragnienie wolności Społeczności Debiana.
Ale od czasu do czasu doinstaluję na HD równolegle jakieś inne disterko. Linux to opium :mrgreen:
Wybaczcie długi tekst i pozdrawiam. stoper