To ja do kogoś należę? Ktoś ma prawo do mojego ciała? Nie życzę sobie tego aby jakieś łapserdaki miały zarządzać moją własnością. Won od mojego życia i mojego zdrowia !Akkon pisze: To już nie jest argument, tylko "stanowisko ideologiczne". Zresztą Twoje ciało też "nie należy" w całości do Ciebie . W pewnym sensie (czy to Ci się podoba, czy nie - zakładam, że nie) społeczeństwo w różny sposób i na różnych płaszczyznach nim dysponuje.

No obecnie niestety mamy bardzo wiele przymusów państwowych. Ale presja społeczna to nie jest rzeczywisty przymus.Akkon pisze: Oczywiście poziom tego "społecznego przywłaszczenia" jest różnorodny: od pełnej i jawnej a gwarantowanej przymusem państwowym (np. obowiązkowa służba wojskowa), po bardziej subtelne formy ukrytej kontroli (np. moda, reżim ciała - czyli cała sfera tzw, biopolityki.).
No dokładnie tak, służba zdrowia powinna być całkowicie sprywatyzowana, a narkoman powinien sam płacić za swoje leczenie. No chyba że znalazłaby się jakaś fundacja, która by go wspomogła.Akkon pisze: Poza tym jest jeszcze kwestia zdrowia. Przyjmując narkotyki niszczysz swój organizm, który później będziesz musiał leczyć, ale na rachunek (przynajmniej częściowy) społeczeństwa.
No chyba, że (za czym zapewne optujesz) służba zdrowia zostałaby całkowicie sprywatyzowana (tzn. łącznie z najbardziej specjalistycznymi zabiegami i leczeniami).
Ja tam nie zgadzam się ze stanowiskiem, że dzięki prohibicji mamy mniej narkomanów. Czy np. ty nie bierzesz narkotyków dlatego że państwo tego zabrania, czy dlatego że jest to po prostu szkodliwe i wyniszczające? Bo ja nie ćpam, bo kieruję się zdrowym rozsądkiem i dbam o zdrowie. Państwo mnie tutaj nic nie interesuje. Jakbym chciał sobie coś zażyć to bym zażył i nie oglądałbym się na zakazy.Akkon pisze: Ale nawet wtedy społeczeństwo ponosi pewien koszt w postaci tolerowania narkomanów. Nie sankcjonując negatywnie takich zachowań - de facto je aprobuje a aprobować nie powinno , bo są one z jego punktu widzenia dysfunkcjonalne.
Jak to nie jest? To zbiorem czego jest w takim razie?Akkon pisze: Nieporozumienie wynika z tego, że społeczeństwo nie jest (i nigdy nie było) tylko i wyłącznie zbiorem jednostek, tak jak to widzą libertarianie.

No racja, ale prawo autorskie nie jest egzekwowane praktycznie wcale. Różnica między np. egzekwowaniem morderstw a piracenia jest tutaj baaardzo ogromna.Akkon pisze: ¯adne prawo nigdy nie jest egzekwowane w całości - nie jest to technicznie możliwie, a czasami (choć tylko wyjątkowo) nawet społecznie niepożądane. Nadal nie rozróżniasz kwestii sprawiedliwości, równości prawa z problemami jego egzekwowania.
Ale ja właśnie chodzi o to, że ja w ten sposób nie ograniczam twojej wolności, co wykazałem w podanym przeze mnie przykładzie. W sytuacji kiedy kopiuję grę, której i tak bym nie kupił, nie ma żadnego pokrzywdzonego. Niczyja wolność nie jest naruszona. Chyba że ktoś uważa, że sam fakt mojej radości z tego co on kiedyś zrobił jest naruszeniem jego wolności.Akkon pisze: O ile tak będzie chciał to dlaczego ma niby nie mieć. Dlaczego Ty w imię swojej wolności (czy raczej "hedonistycznych zachcianek" z niej wynikających) masz mieć prawo ograniczania mojej wolności i prawa dysponowania moją własnością?

A gdzie to jest napisane? Ja w regulaminie nigdzie nie znalazłem zapisu, że moja twórczość może być dobrowolnie kopiowana i rozpowszechniana. Ja piszę na tym forum tylko dla jego użytkowników i nie życzę sobie, aby ktoś kopiował mój tekst i go rozpowszechniał!Akkon pisze: Fora zazwyczaj są miejscami publicznymi a ich istota polega właśnie na swobodnej wymianie poglądów, rozwiązań. Jeśli ktoś na nich pisze, to musi się liczyć (albo nawet zakłada), że wykorzystają to inni. Nie ma tu żadnej sprzeczności. Po prostu użytkownicy godzą się na to rejestrując się i pisząc na tych forach. Nic tu nie musi być dodatkowo chronione. Jeśli nie chcesz, by ktoś wykorzystał Twoje pomysły, to się nimi po prostu nie dzielisz na forach.

Ale dobra koniec żartów - dla was zrobię wyjątek. Wszystkie moje posty są oparte na licencji GNU/GPL

Potencjalna kradzież? A cóż to takiego? Czyli jak tylko wyciągnę rękę po nie swoje (ale tego nie ukradnę!) to również jestem przestępcą, bo dopuściłem się potencjalnej kradzieży?Akkon pisze: Nie tyle błąd logiczny, co pewien "skrót myślowy" ]kradzież[/b], ale potencjalna kradzież i nie pracy, a efektów pracy - tylko czy to coś zmienia w linii argumentacji?
Jeżeli dopuścili się kradzieży rzeczywistej własności, to od tego jest policja.Akkon pisze: Na tej samej zasadzie mam rozumiem pozywać do sądu "tradycyjnych" złodziei?
Teraz po części też tak jest. Przynajmniej 90% społeczeństwa właśnie nie jest taka głupia aby kupować coś co może mieć za darmo. Ci co kupują programy/gry/muzykę nie robią tego z powodu strachu przed policją pukającą do drzwi, ale dlatego że chcą mieć ładnie wydany, opakowany produkt z pełnym wsparciem technicznym i różnymi bajerami, chcą w ten sposób dobrowolnie wynagrodzić artystom ich trud, chcą sprawić sobie przyjemność kupując oryginalny produkt itd. itp.Akkon pisze: Gdyby każdy dobrowolnie mógł bez zgody twórcy wykorzystać jego dzieło wtedy nie byłoby żadnego punktu równowagi, bo kto byłby tak głupi żeby kupować coś co może mieć za darmo?
Nawet jakby nie było prawa autorskiego to nikt nie zabroniłby twórcom sprzedawać swoich produktów po określonych cenach i na pewno znalazłoby się wystarczająco dużo ludzi, którzy by to kupowali. Ja chcę tylko aby nikt nie ścigał bogu ducha winnych piratów, którzy chcą tylko sobie błyskawicznie ściągnąć muzykę, albo pograć w grę przed premierą w kraju.
Jak to nie byłoby siły, która by egzekwowała? Jest wyrok, jest kara. To fakt, że nasz wymiar sprawiedliwości jest nieco nieudolny, ale to można zmienić.Akkon pisze: A sąd to przepraszam bardzo organ jakiego jest charakteru jak nie państwowego? Zresztą nie o sam wyrok tu idzie tylko o jego egzekucję. Co mi po korzystnym wyroku skoro nie ma siły, która by go wyegzekwowała? Sam ma sobie go dochodzić?
A tak poza tym - prawo autorskie obecnie przecież też nie jest praktycznie wcale egzekwowane...
Można sobie gdybać, ale już tak źle chyba nie jest, że nie ma żadnej sprawiedliwości. Nie żyjemy przecież w trzecim świecie, tylko w cywilizowanym kraju europejskim.Akkon pisze: Robić zajazdy, tak jak w Polsce szlacheckiej? A może ten co sprawę ze mną przegra, sam poczuje się winny i dokona zadośćuczynienia? A jak nie?
Jak to nie jest obwarowane sankcją?! Przecież umowa zawierałaby informację o karach umownych w razie nie do trzymania jej warunków ...Akkon pisze: Wiara w prawo, sprawiedliwość, czy nawet zwyczajne umowy pomiędzy ludźmi, których niedotrzymanie nie jest obwarowane sankcją (czyli de facto gwarantowane przymusem państwowym) to fikcja.