Dobrze, juz wiem. Co prawda minelo troche czasu ale dzis sie tym zajalem i działa.
W Windowsowym programie (WakeOnLanGui) nie trzeba bylo w ogole podawac adresu ip podczas budzenia komputera podlaczonego do tej samej lokalnej sieci bo w takim przypadku pakiety wysylane sa wszystkimi interfejsami na broadcast. Natomiast Linuksowy wakeonlan na podstawie adresu ip, ktory podamy identyfikuje, ktorym interfejsem wyslac pakiet budzacy i jesli sie adresu nie poda to zwyczajnie pakietu nie wysyla (mimo tego, ze informuje ze wyslal).
Tak wiec cała filozofia to wlasnie ten adres ip.
Mozna albo utworzyc statyczna mape dla arp w /etc/ethers albo podac adres bradcastowy interfejsu, ktorym komunikujemy sie z hostem, ktorego chcemy obudzic, np.
u mnie adresacja wyglada tak:
Komputer A podlaczony jest do komputera B interfejsem o adresie: 192.168.0.1/28
Z komputera A chce zbudzic komputer B:
wiec polecenie jest nastepujace:
Kod: Zaznacz cały
wakeonlan -i 192.168.0.15 00:1f:d0:36:10:2e
lub jesli Komputer A posiada mape arp dla Komputera B to moze byc np. tak:
Gdzie 00:1f:d0:36:10:2e to moj mac rzecz jasna i trzeba go podmienic na swojego.
Bardziej uniwersalnym posunieciem jest wysylanie bradcast wiec polecam pierwsza opcje.
Co do numeru portu to
nie ma on znaczenia przy samym budzeniu i moze byc dowolny, przydaje sie jesli chcemy zbudzic komputer zdalnie, np. przez internet - mozna zrobic forward na serwerze/routerze po UDP i mozna sobie budzic komputer bedac w pracy/szkole/u kolego/dziewczyny itp.
Pozdrawiam :-)