kylo80 pisze:Co proponujecie?
Jeśli masz net wyłącznie przez wifi, to moim zdaniem masz trzy wyjścia:
- pozostać przy Debianie, ale gdzieś, gdzie masz możliwość dociągnąć pozostałe płyty i przynajmniej dopóki się z nim nie oswoisz, zawsze będziesz mieć ostoję w postaci tych płyt; tam są repozytoria, fakt - w dużej części nie będą Ci potrzebne
- pozosać przy Debianie, dociągnąć to co niezbędne do uruchomienia wifi (dość żmudne sprawdzanie poprzez korzystanie z packages.debian.org programów oraz ich zależności, następnie ściąganie, kopiowanie na np. pendrive'a, potem instalacja przez dpkg)
- zmienić - im szybciej tym lepiej - na dystrybucję, która działa bardziej out-of-the-box od Debiana i która zauważa, że na pierwszej płycie instalacyjnej może nie być pakietów biurowych (choć zwykle są), jednakże paczki do obsługi wifi winny być; polecić mogę z bastionu RPM - Mandrivę (właśnie wyszła 2010.0), choć ostatnio ponoć Fedora też obsługuje coraz większą ilość sprzętu, ostatecznie - dobre, choć zasobożerne - SUSE, zaś z bastionu DEB - Ubuntu (tu masz Gnome), Kubuntu (KDE), lub Linux Mint (to Ubuntu + paczki własnościowego oprogramowania, które są często wykorzystywane /kodeki mp3, flash itp./), dodatkowo może być Pardus, choć nie bardzo wiem w jego przypadku czy i na ile istnieje dostęp do oprogramowania w przygotowanych dla niego paczkach (a pewnie przynajmniej na początek, będzie Ci łatwiej). We wszystkich tych dystrybucjach jest/bywa zdecydowanie łatwiej na początek (zwłaszcza, jeśli nie ma się obsługi netu po LAN), a nic nie stoi na przeszkodzie, by nie używać narzędzi graficznych, czy też nawet całego środowiska, gdy się ma taki kaprys. Spośród wspomnianych przeze mnie, za wyjątkiem Pardusa, wszystkie mają dość dobre wsparcie w necie (tj. sporo materiałów, dobry support/wiki i dokumentację, dobrze działające fora).